"SEMAFOR": podjęliśmy próbę przekazywania na łamach "Semafora" informacji i wiadomości, które mamy nadzieję zainteresują naszych czytelników; informacji których nie znajdziecie na łamach oficjalnych dzienników....

WOLNA DROGA: Choć poszukiwanie prostych rozwiązań jest osadzone głęboko w podświadomości, a nieskomplikowany obraz rzeczywistości jest wygodny, nie zmusza do choćby chwilowej zadumy, do uświadomienia prawdy o traconym wpływie na własne losy, na otaczający świat - od poszukiwania prawdy nikt nas nie zwolni.

 
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
Imieniny obchodzą: Maria, Marcelina, Marzena
 
Roczniki:  2001200220032004200520062007200820092010
201120122013201420152016201720182019
Numery:    
()   -  
Alfred Hitchcock wsiada do pociągu
   Starsza pani w tajemniczy sposób znika z przedziału pociągu, dwóch przypadkowych podróżnych planuje w wagonie restauracyjnym zbrodnię doskonałą, a podejrzewany o morderstwo specjalista od reklamy ukrywa się w wagonie sypialnym u pięknej blondynki.
To nie są historie zaczerpnięte z rubryki kryminalnej tabloidów, ale intryga ze słynnych i uwielbianych na całym świecie filmów Alfreda Hitchcocka. Akcja wielu z nich rozgrywa się właśnie w pociągach, które są nie tylko środkiem transportu, bywają wehikułem czasu i idealnym miejscem dla zaplanowania zbrodni, albo… wprowadzenia jej w życie.

Dame May Whitty w opałach
   Kiedy słynna angielska aktorka May Whitty (tytułowana jako Dame po otrzymaniu Orderu Imperium Brytyjskiego) zagrała jedną z głównych i najważniejszych ról w filmie „Starsza pani znika” miała już 73 lata, a reżyser tego dzieła – Alfred Hitchcock dopiero 39 (na podbój świata, czyli Hollywood wyruszył w latach czterdziestych).
Obraz był realizowany w 1938 roku, a więc tuż przed wybuchem II wojny światowej i atmosferę pewnego napięcia w stosunkach międzynarodowych (zwłaszcza szpiegowskich) czuje się już w pierwszych kilkunastu minutach filmu. Poznajemy wówczas podróżnych, którzy w bliżej nieokreślonym kraju (nazwanym Bandrika) czekają na to, by móc kontynuować podróż pociągiem. Przerwały ją bowiem intensywne opady śniegu i powstałe potem zaspy.
Kiedy po opuszczeniu dziwacznego hotelu pasażerowie wreszcie ruszają w trasę, mamy okazję bliżej się im przyjrzeć. To nie tylko ciekawe, ale i konieczne, bo już do końca filmu Alfred Hitchcock nas z tego pociągu nie wypuści. Dosłownie i w przenośni. Wszystkie wydarzenia będą się rozgrywały w wagonach pasażerskich, restauracyjnym, a nawet towarowym, gdzie podróżują rekwizyty do prestidigitatorskich pokazów.
   Dame May Whitty kreuje rolę budzącej sympatię, choć nieco staromodnej i gadatliwej guwernantki panna Froy. Podczas jazdy zaprzyjaźnia się z podróżującą w tym samym przedziale młodą Iris (Margeret Lockwood). Kiedy ta budzi się z dłuższej drzemki, starszej pani nie ma ani w przedziale, ani na korytarzy. Ba! Wszyscy współpasażerowie twierdzą, że panna Froy nigdy nie jechała tym pociągiem.
Zdezorientowana Iris szuka w pociągu kogoś, kto potwierdzi jej wersję zdarzeń i pomoże jej odnaleźć pannę Froy w dość długim składzie. Nie wszyscy są chętni do udzielenia informacji, a pociąg nieubłaganie zmierza do przodu.
Jak na 1938 rok sceny zapierają dech w piersiach. Zwłaszcza ta, w której wiszący na zewnątrz wagonu bohater musi kurczowo trzymać się okna, kiedy tuż obok przejeżdża drugi pociąg.
Rozwiązania intrygi zdradzać nie wolno, a film można w Polsce zobaczyć na DVD.

Dziwne spotkanie w wagonie restauracyjnym
   Filmy Hitchcocka kojarzą się głównie ze stanem zagrożenia, ze wzrastającym często stopniowo napięciem, które wreszcie sięga zenitu, ze zbrodnią wyjątkowo finezyjną, pomysłową, wymagającą planu.
Tak, jak w filmie „Nieznajomi z pociągu” z 1951 roku. Już scena otwierająca, to dzieło jest wskazaniem, gdzie spotkają się bohaterowie. Zamiast twarzy widzimy najpierw ich buty oraz walizki niesione przez bagażowych, którzy wchodzą na dworzec kolejowy, potem jest ujęcie rozchodzących się szyn i charakterystyczny terkot jadącego pociągu. To w nim dojdzie do spotkania dwóch całkowicie różnych mężczyzn (tak, jak odmienne były ich buty na początku) – odnoszącego sukcesy tenisisty Guya (Farley Granger) i rozleniwionego dziedzica sporego majątku Bruna (Robert Walker).
W wagonie restauracyjnym, a potem już na gruncie bardziej bezpiecznym do omawiania takich spraw – czyli w przedziale Bruna, ten usiłuje namówić Gyua na dokonanie zbrodni doskonałej, wykonanej „na krzyż”. Guy zabije niemiłą Brunonowi osobę, a Bruno odwdzięczy się robiąc to samo dla Guya. Rzecz w tym, że Guy nie ma ochoty pozbyć się kłopotów w ten sposób. Zawarty w pociągu niepisany układ będzie jednak coraz bardziej uciążliwy.
   Hitchcock świetnie analizuje tu wątek nieznajomych, którzy w sytuacji podróży zawierają znajomość łatwo (z pociągu nie można w razie potrzeby wyjść, kiedy się chce), choć w życiu być może los by ich nie zetknął.
Finał całej intrygi jest naprawdę zdumiewający, a widz powinien odebrać ważny sygnał. Przy narzucających swoją obecność pasażerach z przedziału warto zachować daleko idącą ostrożność.

I w… sypialnym
   Chyba, że nie ma się wyboru, jak grana przez Eve Marie Saint bohaterka filmu Hitchcocka „Północ-północny zachód” z 1959 roku.
Do pociągu, którym podróżuje Eve wsiada (a właściwie wpada, goniony przez nowojorskich policjantów) niejaki Roger Thornhill (w tej roli Gary Grant), w rzeczywistości specjalista od reklamy, ale omyłkowo wzięty za szpiega i mordercę. Kobieta najpierw je ze zbiegiem obiad w wagonie restauracyjnym (wybierają pstrąga z wody), a potem, zauroczona mężczyzną, udziela mu schronienia we własnym przedziale sypialnym.
Tu właśnie Hitchcock nakręcił jedną z najbardziej ekscytujących scen miłosnych, kiedy w oparci o niewielką łazienkę bohaterowie całują się i przytulają.
Podróż trwa wprawdzie tylko do rana, ale to wystarczy, by uwieść Rogera, a potem próbować pomóc wydostać się mu z pociągu na stacji końcowej. Rzecz w tym, że podejrzany musi się jeszcze ogolić, a ma do dyspozycji zabraną z łazienki w przedziale mini-golarkę, która sprawia wrażenie dziecinnej zabawki…
   Bez wyjątkowo długiej sekwencji kolejowej „Północ-północny zachód” straciłby cały urok. Nie ma bowiem (może nawet w twórczości Hitchcocka) drugiej tak zmysłowej sceny, jak rozmowa przy posiłku w wagonie restauracyjnym.
Obejrzyjcie, bo niewielu dzisiejszych reżyserów potrafi utrzymać napięcie za pomocą zgrania ze sobą wielu detali – doskonałego poprowadzenia aktorów, błyskotliwego dialogu i takich spojrzeń, od których maszynista pociągu powinien od razu przyspieszyć.
Magdalena Talik


  Komentarze 2
  Dodaj swój komentarz
~
Copyright "Wolna Droga"
[X]
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.