"SEMAFOR": podjęliśmy próbę przekazywania na łamach "Semafora" informacji i wiadomości, które mamy nadzieję zainteresują naszych czytelników; informacji których nie znajdziecie na łamach oficjalnych dzienników....

WOLNA DROGA: Choć poszukiwanie prostych rozwiązań jest osadzone głęboko w podświadomości, a nieskomplikowany obraz rzeczywistości jest wygodny, nie zmusza do choćby chwilowej zadumy, do uświadomienia prawdy o traconym wpływie na własne losy, na otaczający świat - od poszukiwania prawdy nikt nas nie zwolni.

 
Sobota, 27 kwietnia 2024 r.
Imieniny obchodzą: Felicja, Teofil, Zyta
 
Roczniki:  2001200220032004200520062007200820092010
201120122013201420152016201720182019
Numery:    
()   -  
Sorry Ela, to jest Bruksela
   Odbywa się to zazwyczaj tak. W małym miasteczku jest sobie dziewczyna. Blondyneczka. Pyskata. Przemądrzała. Ale mieszkańcy miasteczka uważają, że jest bystra i cwana. Taka kuta na cztery nogi i łapy miss remizy. Dziewczyna w sam raz na radzenie sobie z adoratorami na małym ryneczku, na imponowanie sklepowej z mięsnego tym, że w zeszłym roku była w wojewódzkim mieście i przeczytała coś w „Gazecie Wyborczej”.
I niech sobie dziewczyna żyje i gwiazdorzy w jej małym miasteczku, zapomnianym przez Boga i ludzi. Ale taka dziewczyna jest ambitna i widzi już siebie wśród elity w wielkim mieście, w Warszawie może nawet.
I rusza w świat z tą swoją duszyczką wyhodowaną na małomiasteczkowych mądrościach, wycyzelowaną na poradach lokalnych myślicieli. I kiedy trafia wreszcie do tego upragnionego dużego miasta, okazuje się, że jej angielski jest lichy i wszyscy myślą, że to rosyjski. Okazuje się, że jej maniery i zachowania nie pasują, kolidują. Poglądy zaś na świat wywołują jedynie wzruszenie ramion.
   Taką nieszczęsną dziewczyną, której w Polsce wmówiono, że jest wybitna, świetna i da się lubić, jest była pani wicepremier - Elżbieta Bieńkowska. Nawet tu, w jednak prowincjonalnej dość Polsce, zaliczała już wpadki. A to marznącym pasażerom pociągów powiedziała szczerze, co myśli o ich zmrożonych tyłkach: Sorry, mamy taki klimat. A to rozumnie skomentowała gigantyczne korki na autostradach: Gdzie są bramki, tam są korki.
Nic to, dziewczyna – no dobrze, Pani - jest przebojowa i ruszyła do Brukseli, żeby zostać tam komisarzem. A co! Wiadomo było, że przyniesie nam wstydu, co niemiara. Ale, co tam, koleżanki i koledzy partyjni z PO zapewniali, że jest świetna, taka nasza, pyskata i da radę, jak każda, która z prowincji trafia na salony.
To nic, że angielski słabiutki. To nic, że maniery odstręczające jakichkolwiek potencjalnych zalotników w Parlamencie Europejskim. Ela może. Ela da radę. O potoku zachwytu i uwielbienia dla cudownej Eli w naszych prorządowych mediach nawet nie warto wspominać.
   Ale nadeszły minuty i godziny prawdy. Czas wysłuchania kandydatki na komisarza przez europejskich parlamentarzystów. Kamery i mikrofony wszystko widzą, wszystko słyszą. I kompromitacja.
Grupa dziennikarzy akredytowanych przy Unii Europejskiej oraz ekspertów, czyli ludzie, którzy nie jedno w Unii widzieli, prowadzi blog, w którym zamieszczają swoje komentarze i rankingi. I oto na tymże blogu ukazał się ranking kandydatów na komisarzy unijnych. I co? Pośród dwudziestu jeden kandydatów nasza pani Ela znalazła się na przedostatnim miejscu.
Jeden z twórców bloga, doświadczony dziennikarz - Jon Worth, tak powiada o naszej kandydatce na komisarza: W mojej opinii Bieńkowska nie zdała sprawdzianu, tylko i wyłącznie stąd jej słaby wynik. Jej wstępne oświadczenie było zbiorem banałów, a jej odpowiedzi na pytania europosłów nie były lepsze. Nie potrafiła jasno powiedzieć, co zamierza robić na swoim stanowisku.
   Co tu dużo mówić, podczas przesłuchania było naprawdę chwilami żenująco i śmiesznie. Oto europoseł z frakcji konserwatywnej, Ashley Fox, poprosił Bieńkowską, żeby po laniu przez nią wody, podała jeden akt ustawodawczy, który chce wprowadzić dla dobra małych i średnich przedsiębiorstw. Fox podkreślił: - Proszę o jeden taki konkretny akt prawny, który pani wprowadzi?
Mina Bieńkowskiej w tym momencie bezcenna. Kwintesencja małomiasteczkowej paniusi, która nie rozumie nawet, co się do niej mówi. Wybałuszone oczy. Uśmiech, jak na weselisku wiejskim w godzinach porannych. I odpowiedź niezborna i nie na temat. Pani Ela, kandydatka na unijnego komisarza, odparła tak, na konkretne przecież pytanie brytyjskiego europosła: Znam tę listę i w tej chwili nie mogę jednego konkretnego aktu wskazać... Ja znam przedsiębiorców, widziałam ich życie, współpracowałam z nimi i ta lista na pewno nie stanie się listą, która pójdzie do archiwum i do szafy.
No przepraszam, o jakiej ona liście gada? Nikt nie pytał ją o żadną listę!
  Dziennikarz prestiżowego pisma „Le Soir”, Jerzy Kuczkiewicz, stwierdził z kolei: Bieńkowska powinna trochę przystopować. Dlaczego? Polska kandydatka zbytnio się lansowała, zapewniając m.in., że świetnie zarządza ludźmi i sprawdza się w działaniu, choć konkretów brakowało.
Jak widać, typowy dla polityków PO „pijar” w Brukseli nie zadziałał. Nasza dziewczyna się ośmieszyła.
No cóż, sorry Ela, to jest Bruksela!
Marian Rajewski
fot.polskatimes.pl


  Komentarze 2
~Goga2014-10-31 12:20:13
Artykuł może i świetny, ale jest jedno ale! ...i co z tego, że my tutaj o tym czytamy? co z tego, że doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że rząd kpi sobie z suwerena, że wysyła na ciepłe posadki ludzi, którzy za źle wykonaną pracę, bo nikt mi nie wmówi, że dobrze pracowała, dostając wynagrodzenie płatne z Naszych pieniędzy- idą na posadki w tym czymś co nazywamy UE...ten świat zwariował, że władzę do rąk dostają osoby pokroju tej Pani i wielu innych, którzy za popełnione niedociągnięcia, za zła pracę- zamiast być rozliczeni przez naród- dostają stołki w nagrodę.
~Skipper2014-10-23 12:35:27
Świetny artykuł, król jest nagi, o przepraszam królowa jest naga.
  Dodaj swój komentarz
~
Copyright "Wolna Droga"
[X]
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.