"SEMAFOR": podjęliśmy próbę przekazywania na łamach "Semafora" informacji i wiadomości, które mamy nadzieję zainteresują naszych czytelników; informacji których nie znajdziecie na łamach oficjalnych dzienników....

WOLNA DROGA: Choć poszukiwanie prostych rozwiązań jest osadzone głęboko w podświadomości, a nieskomplikowany obraz rzeczywistości jest wygodny, nie zmusza do choćby chwilowej zadumy, do uświadomienia prawdy o traconym wpływie na własne losy, na otaczający świat - od poszukiwania prawdy nikt nas nie zwolni.

 
Czwartek, 28 marca 2024 r.
Imieniny obchodzą: Aniela, Sykstus, Joanna
 
Roczniki:  2001200220032004200520062007200820092010
201120122013201420152016201720182019
Numery:    
()   -  
Kolej na muzykę - „Sarabande” - Jon Lord (1976)
Jon Lord, zmarły przed sześcioma laty brytyjski wirtuoz instrumentów klawiszowych, najczęściej kojarzony jest z hardrockowym zespołem Deep Purple, którego był współzałożycielem. To właśnie brzmienie jego organów Hammonda oraz gitarowe riffy Ritchiego Blackmore'a ukształtowały styl grupy.
Nieco mniej popularny był jego flirt z muzyką klasyczną. Tu warto przypomnieć wydany w 1969 r. album „Concerto for Group and Orchestra”, zrealizowany na żywo w Royal Albert Hall z najlepszym składem Deep Purple, wówczas jeszcze szukającym swego oblicza oraz szacowną Royal Philharmonic Orchestra pod dyrekcją Malcolma Arnolda. Był to bodaj pierwszy interesujący mariaż muzyki poważnej i rockowej. Po latach oceniany bywa różnie, zwłaszcza, że sama grupa wybierając później nieco ostrzejsze oblicze, nie chciała z nim do końca się identyfikować. Zgodnie postanowiono, że Jon Lord swe klasyczne inspiracje będzie realizował na własny użytek poza zespołem, tak więc jego talent dalej rozwijał się dwutorowo.
Jon wprawdzie twierdził, że granie w Deep Purple daje mu niesamowitą satysfakcję, jednak z równie wielkim zaangażowaniem spoglądał w stronę brzmień symfonicznych. Mimo dostrzegalnego eklektyzmu komponował dzieła oryginalne i pełne uroku. Przykładem okazał się już pierwszy solowy projekt „The Gemini Suite” z 1971 roku, nagrany z Londyńską Orkiestrą Symfoniczną i gościnnym wsparciem muzyków rockowych.
Kolejny, nieco mniej interesujący album „Windows” (1974) był zapisem koncertu z Monachium i powstał przy współudziale dyrygenta i kompozytora Eberharda Schoenera.
Trzecią płytą była omawiana „Sarabande” (1976). Zainspirowana została muzyką J.S. Bacha, jakkolwiek pojawiły się w niej także akcenty orientalne i jazzowe. Kompozytorowi towarzyszył gitarzysta Andy Summers (znany później z zespołu The Police), Pete York (ze Spencer Davis Group) oraz orkiestra Philharmonia Hungarica prowadzona przez wspomnianego już wcześniej Eberharda Schoenera. Nagrania zarejestrowano w trakcie zaledwie czterech dni, również w Niemczech.
Album urzeka od pierwszych dźwięków. Muzyka czerpie z wielu gatunków i z łatwością przekracza konwencje. Tytuły utworów pochodzą od nazw barokowych tańców. Jon Lord starał się nawiązać do ich oryginalnego tempa i stylu. I tak pojawia się na płycie „Sarabande”, „Gigue”, „Pavane”, „Bouree”… Mimo klasycznych inspiracji muzyka z owego albumu potrafi urzec także tych, którzy nie zaglądają na co dzień do filharmonii. Jest w niej sporo melodyjnych subtelności, niuansów i zapadających w serce drobiazgów. Brak zbędnego przepychu i przekombinowanej produkcji, jest za to dbałość o najdrobniejsze szczegóły.
Przyznam, że po raz pierwszy usłyszałem tę płytę na antenie radiowej Trójki krótko po jej premierze i od tego czasu pozostaję pod jej urokiem. Do dziś pozostaje przykładem dzieła, które potrafi wszechwładnie posiąść słuchacza, bez względu na to, czy urzeka go jedynie harmonia i melodia, czy bardziej ceni on w muzyce przekaz pobudzający wyobraźnię. Wszystko wydaje się tu być na właściwym miejscu i we właściwych proporcjach.
W późniejszych latach Jon Lord nagrał jeszcze kilka naprawdę udanych płyt solowych, jak choćby „Pictured Within” (1999) czy „Beyond the Notes” (2004). Ta ostatnia pojawiła się również na DVD jako „Beyond The Notes Live”. Zawierała koncert zarejestrowany 5 października 2004 w Vulkanhalle w Kolonii. W jego programie znalazł się nie tylko materiał z promowanej płyty, ale także aż cztery niezapomniane klasyki z przypomnianej wyżej „Sarabandy”, liczącej wówczas już niemal trzy dekady.
Warto też odszukać koncert Lorda z Zermatt Unplugged Festiwal z 2008 roku, podczas którego również przypomniał wybrane kompozycje z tej płyty.
„Sarabande”, „Pavane”, „Gigue” i „Bouree” zabrzmiały także przed polską publicznością na Starym Rynku w Płocku, w lipcu 2008, gdy kompozytor uświetnił swą obecnością Letni Festiwal Muzyczny „Rockowa noc z orkiestrą”.
Jon Lord był spod znaku Bliźniąt. Chyba nie bez powodu zatytułował też tak swój pierwszy autorski album, bowiem ów znak zodiaku świetnie definiował jego muzyczny świat, w którym było miejsce zarówno na klasykę, jak i rock. Na jego płytach pojawiło się wielu wybitnych twórców ze świata muzyki rockowej i klasycznej. To dowód na to, że cieszył się zasłużonym uznaniem i prestiżem. A fakt, że u schyłku swej kariery podczas koncertów chętnie wracał do swego trzeciego albumu dowodzi, jak bardzo ta płyta była dla niego ważna. Jest i pozostanie ważna także dla mnie.
Krzysztof Wieczorek


  Komentarze 2
  Dodaj swój komentarz
~
Copyright "Wolna Droga"
[X]
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.