"SEMAFOR": podjęliśmy próbę przekazywania na łamach "Semafora" informacji i wiadomości, które mamy nadzieję zainteresują naszych czytelników; informacji których nie znajdziecie na łamach oficjalnych dzienników....

WOLNA DROGA: Choć poszukiwanie prostych rozwiązań jest osadzone głęboko w podświadomości, a nieskomplikowany obraz rzeczywistości jest wygodny, nie zmusza do choćby chwilowej zadumy, do uświadomienia prawdy o traconym wpływie na własne losy, na otaczający świat - od poszukiwania prawdy nikt nas nie zwolni.

 
Czwartek, 25 kwietnia 2024 r.
Imieniny obchodzą: Marek, Jarosław, Wasyl
 
Roczniki:  2001200220032004200520062007200820092010
201120122013201420152016201720182019
Numery:    
()   -  
Wojna w Trójmieście
   Zbliża się rocznica wprowadzenia przez Wojciecha Jaruzelskiego z jego Wojskową Radą Ocalenia Narodowego (natychmiast okrzykniętą „wroną”) stanu wojennego. Zima, mróz i śnieg. Święta tuż, tuż.
   Tak się złożyło, że siedemnastego grudnia byłem w Gdańsku i w Gdyni. Jak to możliwe, ktoś zapyta. Przecież był zakaz podróżowania.
Możliwe, możliwe… Kolejarze wiedzą, jak to było możliwe. W całym kraju groza stanu wojennego, tu powiew wolności i „Solidarności”.
ZOMO-wcy obstawiają nasyp kolejowy i próbują wtargnąć na Dworzec Główny w Gdańsku. A w oddali wielki plakat „Czas apokalipsy”, a pod nim chłopcy grają w hokeja.
Pewien ZOMO-wiec przed dworcem każe mi pokazać buty. Zgłupiał? Otóż nie. Dowiaduję się potem, w pociągu, że dzień wcześniej ludzie złapali dwóch ZOMOW-ców i rozebrali na golasa. Ten przed dworcem myślał zapewne, że ja biegam w butach tego rozebranego do goła ZOMO-wca. Paranoja.
   Pociąg ruszył do Gdyni. Dojeżdżam do Gdyni. Wysiadam z pociągu. Biegnę na herbatkę, bo zimno niemiłosiernie. W kawiarni nieopodal dworca siadam przy herbatce. Płaszcz rozpinam, herbatkę z cytryną i z cukrem popijam. Fajnie. W pewnym momencie do kawiarenki wchodzą dwaj ZOMO-wcy. Od stolików wrzask: - Wyp...! I: - Lechia! Lechia!... Zabawa w najlepsze.
W kraju przerażenie, a tu jest wolność i uciecha. Ubaw, że hej! Lechia! Lechia!... Wchodzi żołnierz o wyglądzie rosyjskiego kałmuka, jak z grupy rekonstrukcyjnej „Zaślubiny z morzem”. A ci od stolików swoje: - Wyp...! Żołnierz znika szybciutko.
   Gdańsk i Gdynia są w tym okrutnym czasie ostoją wolności i radości. Tu nie ma stanu wojennego. Jaruzelski, zdaje się jakby abdykował. ZOMO-wcy niczym Gwiazdorki, Święte Mikołaje biegają po ulicach. I Jasełka gdańskie się zaczynają.
   No, takie mam wspomnienia ze stanu wojennego w Trójmieście. Było naprawdę wesoło: a to gdzieś rozebrali ZOMO-wca, a to wygwizdali na ulicy oddział tychże zomoli, a to ktoś bezczelnie wskazał SB-eka, a to wywiesili plakacik ze zdjęciem kapusia. Niezapomniane przeżycia.
I smutna, straszna wiadomość z kopalni „Wujek”, gdzie dzień wcześniej, szesnastego grudnia, zamordowano dziewięciu górników. Mietek Rakowski powie później, że macherzy stanu wojennego przewidywali zamordowanie dziesięciu tysięcy ludzi. I tenże Rakowski wyrazi zdziwienie, że ludzie nie dali się zamordować w tej bandyckiej farsie.
   Był oczywiście także stan wojenny całkiem serio i na poważnie. Ludzie internowani i ukrywający się w parafiach. Walki na ulicach. Msze za Ojczyznę. Strajki. Przepychanki. No i potem podziemie, bezdebitowe książki i prasa. Alternatywne i podziemne społeczeństwo obywatelskie. W kościołach spektakle, malarskie wystawy, odczyty, prelekcje. Ten nasz Kościół Powszechny i powszedni bardzo nam „nielegalnym” i „podziemnym” pomagał.
Kurierzy śmigali po całym kraju. Znaczki z Lechem Wałęsą vel Bolkiem. Znaczki ze Zbigniewem Bujakiem. Znaczki z Władysławem Frasyniukiem (dzisiaj wstyd się przyznać, że Frasyniuk był dla wielu z nas bohaterem) Wszystko to działo się w każdej chwili, przez prawie dziesięć lat. Niezapomniane lata.
   We wspomnieniach wielu ludzi odnajduję wesołość i liczne anegdoty. A to ludzie z podziemia wypuścili na ulice jakiegoś miasta świnię z napisem na tyłku „Idę na wybory”. A to pielgrzymi do Częstochowy, śpiewają „Boże coś Polskę”… „Ojczyznę WOLNĄ racz nam wrócić Panie!”
Polacy jednak potrafią wbrew wszystkiemu, w najczarniejszych chwilach stanu wojennego bawić się i świętować.
A w innym miejscu i innym czasie Donald Tusk uczy się angielskiego, bo, wiadomo, chce zostać „królem Europy” z innymi unijnymi „królami” Schulzem i Junckerem, też przecież „Polakami”, lubiącymi golonkę i oscypki. Ma być jeszcze caryca Angela Merkel, nie mylić z Jackiem Merkelem, który jest z WSI.
Jeszcze później będzie „Sowa i Przyjaciele”, ośmiorniczki i robienie laski Amerykanom. I, niezapomniany Radek Sikorski z niejaką Bieńkowską, która wciąż powtarza: „Ale jaja... Ale jaja...”
Marian Rajewski

fot.wikimedia


  Komentarze 2
  Dodaj swój komentarz
~
Copyright "Wolna Droga"
[X]
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.