"SEMAFOR": podjęliśmy próbę przekazywania na łamach "Semafora" informacji i wiadomości, które mamy nadzieję zainteresują naszych czytelników; informacji których nie znajdziecie na łamach oficjalnych dzienników....

WOLNA DROGA: Choć poszukiwanie prostych rozwiązań jest osadzone głęboko w podświadomości, a nieskomplikowany obraz rzeczywistości jest wygodny, nie zmusza do choćby chwilowej zadumy, do uświadomienia prawdy o traconym wpływie na własne losy, na otaczający świat - od poszukiwania prawdy nikt nas nie zwolni.

 
Czwartek, 25 kwietnia 2024 r.
Imieniny obchodzą: Marek, Jarosław, Wasyl
 
Roczniki:  2001200220032004200520062007200820092010
201120122013201420152016201720182019
Numery:    
()   -  
Dworcowe opowieści… - Poznański aneks dworcowy
   Dworzec Główny w Poznaniu, to katastrofa. Pomstują na ten obiekt przyjezdni i poznaniacy. Rzecz tym dziwniejsza, że Poznań słynie z gospodarności i racjonalności. Może też się pochwalić wieloma wspaniałymi obiektami architektonicznymi, jak choćby Arena, klockowa siedziba Grupy Allegro itd.
No, ale dworzec, to się poznaniakom nie udał. I żeby nie było, że to złośliwy żurnalista „Wolnej Drogi” wydziwia, proszę poczytać co o dworcu w Poznaniu opowiada znakomity znawca architektury europejskiej Filip Springer w książce „Księga zachwytów”: „Teoretycznie zbudowano dworzec, choć tak naprawdę powinniśmy mówić raczej o galerii handlowej z aneksem dworcowym. (…) W Poznaniu kolejarze dogadali się z prywatnym inwestorem – węgierską firmą deweloperską Triganit. Oddali jej działkę pod budowę kolejnej galerii handlowej, oczekując, że Węgrzy wybudują dworzec. Wybudowali, ale dworczyk – coś, co do dziś urąga nie tylko zdrowemu rozsądkowi, ale też godności podróżnych.”
   I tak na przykład ruchome schody są dostępne w Poznaniu tylko dla przyjezdnych. Ci zaś, którzy na dworzec przybywają, muszą taszczyć bagaże po stromych schodach w dół.
A w ogóle żeby dostać się na dworzec, to trzeba cierpliwie przemierzyć galerię handlową. I uwaga, uwaga… dworzec połączony jest jedynie z trzema z siedmiu peronów. Proszę sobie w tej sytuacji wyobrazić. Kupujemy bilet i musimy opuścić dworzec, korzystać z miejskiej infrastruktury, żeby dostać się na niedostępne w strukturze nowego dworca perony. Przesiadka w tym przypadku z peronów, nazwijmy, dworcowych, na któryś z peronów nie-dworcowych trwa 15-20 minut.
Rozwiązania te są tak głupie, że pada oczywiście podejrzenie, że poszły w ruch łapówki. Ooo, ciekawostką jest to, że wiceprezydent Poznania, odpowiedzialny za inwestycje w trakcie budowy dworca, po upływie kadencji znalazł intratną fuchę w jednej ze spółek kolejowych. No i takich fachowców kolej miała jeszcze niedawno bez liku.
   Wspomniany Filip Springer, tak kończy swoje dywagacje na temat dworca w Poznaniu: „Trudno znaleźć w Polsce gorszy obiekt o podobnej funkcji. Można na jego przykładzie wręcz uczyć, jak dworców nie projektować”.
Nic dodać. Nic ująć.
   A zaczęło się tak ładnie... Dworzec Główny w Poznaniu zwał się pierwotnie Dworcem Cesarskim. Powstał stosunkowo późno, bo dopiero w 1902 roku.
Skąd owa cesarskość dworca w Poznaniu? Otóż zbudowany on został na chwałę cesarza Wilhelma II. Miał być też symbolem Bismarckowskiego Poznania. Ach ten cudowny Bismarck, który tak prawił o Polakach - „Dajcie Polakom rządzić, a sami się wykończą.”
   Ale już w 1918 roku dworzec na chwałę cesarza Bismarcka był świadkiem niezwykłego i bardzo polskiego wydarzenia.
Otóż właśnie na Dworzec Cesarski we wspomnianym 1918 roku przybył Ignacy Paderewski. W mieście wrzało. Niepodległość była tuż, tuż. Mieszczaństwo poznańskie pogodzone z niemiecką okupacją zamykało się bojaźliwie w kamienicach. Młodzież uciekała z domów, żeby przyłączać się do legionów i poznańskiego powstania, zwanego Wielkopolskim.
   A było tak. Paderewski wygłosił 26 grudnia 1918 roku płomienne, patriotyczne przemówienie przed hotelem „Bazar”. Polacy wiwatowali, wznosili patriotyczne okrzyki.
Dzień później, Niemcy urządzili wojskową paradę, która szybko przekształciła się w antypolskie wystąpienie z atakami na polskie instytucje i na samych Polaków. Odpowiedzią był wybuch powstania z całą mocą, bowiem dotychczas zapał powstańczy jedynie się tlił. Walki rozgorzały w całym województwie.
Ach, co to były za szalone, romantyczne dni boju i wyzwolenia. Powstańcy bardzo szybko zdobyli olbrzymie połacie dzisiejszego województwa Wielkopolskiego. A dworzec wciąż trwał.
   Tragiczne wydarzenia miały miejsce na poznańskim dworcu w kwietniu 1944 roku. Alianckie samoloty zbombardowały dworzec. Zginęło 47 Polaków i 35 Niemców. Bomby sięgnęły budynki dworcowe także w 1945 roku podczas decydującej bitwy o Poznań, którego Niemcy nie oddali bez walki, choć nie bronili tak zaciekle, jak Wrocławia, sławnej Twierdzy Breslau.
W latach 1946-1949 dworcowi przydano klasycystyczną fasadę. Imponującą, okazałą. Dworzec stał się ważnym miejscem ze względu na ulokowane w pobliżu sławne w Europie Targi Poznańskie, które stanowiły swoiste okno na świat komunistycznej Polski.
No i tak docieramy do 2013 roku, kiedy to zamknięto stary dworzec, a uruchomiono Poznań City Center z „aneksem dworcowym”, z którego drwi i śmieje się Polska.
Krzysztof Derdowski

fot. poznan.naszemiasto.pl


  Komentarze 2
  Dodaj swój komentarz
~
Copyright "Wolna Droga"
[X]
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.