"SEMAFOR": podjęliśmy próbę przekazywania na łamach "Semafora" informacji i wiadomości, które mamy nadzieję zainteresują naszych czytelników; informacji których nie znajdziecie na łamach oficjalnych dzienników....

WOLNA DROGA: Choć poszukiwanie prostych rozwiązań jest osadzone głęboko w podświadomości, a nieskomplikowany obraz rzeczywistości jest wygodny, nie zmusza do choćby chwilowej zadumy, do uświadomienia prawdy o traconym wpływie na własne losy, na otaczający świat - od poszukiwania prawdy nikt nas nie zwolni.

 
Czwartek, 28 marca 2024 r.
Imieniny obchodzą: Aniela, Sykstus, Joanna
 
Roczniki:  2001200220032004200520062007200820092010
201120122013201420152016201720182019
Numery:    
()   -  
Powypadkowe refleksje
   Jeżeli porównuję pracę maszynistów kolejowych z pracą kierowców i pilotów, to mam pewien dylemat. Szybkość współczesnych pociągów, to w przybliżeniu szybkość lądującego samolotu. Dla pilota, to najtrudniejszy moment. Dla maszynisty, to praca ciągła, bo torowisko nie jest tak sterylne, jak pas startowy.
Pisałem o zasypianiu za nastawnikiem jazdy, za kierownicą, a nawet o pilotach, którzy zasypiają za sterami samolotów lub ustalają, że będą spać na zmianę. O zmęczeniu w czasie prowadzenia pojazdu, porównywalnego ze stanem po spożyciu alkoholu. O tym, że pracownik mający w swoich rękach życie setek ludzi, powinien mieć godziwe warunki pracy, dojazdu do pracy, a nawet udane życie rodzinne.
   Większość tych wiadomości dostępne jest w różnych mediach, pod warunkiem, że chce się je zauważyć. Zauważam to ja, bo już z perspektywy swoich doświadczeń wiem, jak zawodny jest człowiek.
Pisać o tych drażliwych sprawach jest trudno, bo masz znajomych, którzy w tym zawodzie pracują lub co gorsze, mogą cię pozwać do sądu za szkalowanie firmy. Gdy ciągle poruszam temat podwójnej obsady na lokomotywach, narażam się znajomym, którzy straciliby około 500 zł dodatku. Narażam się przewoźnikom, którzy ponosiliby większe koszty.
   Nie mogę przejść obok tego tematu, szczególnie teraz, gdy tragedia lotnicza we Francji pokazała, że mimo wielu wyrafinowanych zabezpieczeń, pełnej automatyki, podwójnych, a nawet potrójnych obwodów sterowania, nad wszystkim musi czuwać człowiek, którego postępowanie musi stale weryfikować drugi człowiek. Ta weryfikacja nie będzie skuteczna, gdy doda się do kabiny maszynisty przypadkowego pomocnika, bo właśnie od tej stacji pociąg ma poruszać się z większą prędkością i przepisy tego wymagają.
Ten pomocnik maszynisty, czy drugi pilot, nie spełni swego zadania, mimo, że zdał wszelkie egzaminy celująco, ale ma tak małe doświadczenie, że nie wie, co jest w tej chwili ważne. Nie ma odwagi wtrącać się szefowi lub apodyktyczny szef choruje na swą wielkość i nie życzy sobie wtrącania.
Nie spełni tej roli ani kierowniczka pociągu, ani stewardessa. Mogłaby mieć wpływ na brak czujności, ale nie na samo postępowanie, gdy o nieodwracalnych skutkach mogą decydować sekundy. Tak znana firma, jak Lufthansa, w której słynny niemiecki: „ordnung muss sein” – porządek musi być, natychmiast po katastrofie wydała oświadczenie, że piloci, to byli najwyższej klasy fachowcy. Potwierdziły także ten fakt doniesienia amerykańskie.
Jednak najbardziej wiarygodną opinię wydała narzeczona 28-letniego pilota. Nie musiała być fachowcem od lotnictwa, psychologiem, psychiatrą, ale miała jeden podstawowy atut. Obcowała z nim przez dłuższy czas, w którym ten człowiek mógł pokazać prawdziwe oblicze. Wiedziała, że miał trudności w pojmowaniu życia, zawodu, nie nadaje się na kapitana samolotu, ani nawet na męża, choć proponował drogie prezenty.
   Na forum internetowym, pod artykułem o zeznaniach dziewczyny pilota, wypowiada się wykładowca akademicki, który stwierdza, że miał taką osobę, która miała samookaleczenia, myśli samobójcze i nie stawiała się w terminie na egzaminy. Gdy choroba ustępowała, egzaminy zdawała w późniejszym terminie, na najlepsze oceny i była duszą towarzystwa. Twierdzi, że była to wybitna jednostka i mogła osiągnąć więcej niż inni.
   W świecie, gdzie jedynym wyznacznikiem jest bilans kosztów i zysku, nie można zmarnować człowieka, w szkolenie którego inwestowano duże pieniądze. Najwyższe autorytety wydają celujące oceny. Prawdziwą ocenę człowiekowi można wystawić na podstawie jego długotrwałej postawy życiowej.
Często pisałem o podwójnych planowych obsadach na lokomotywach, o jeździe na swoich odcinkach obsługi trakcyjnej, o prawidłowej współpracy między maszynistą a pomocnikiem.
   Tendencja na kolei jest jednak odwrotna: obsada ma być jednoosobowa, a kabina intymna. Nie rejestruje się głosu maszynisty. Kamera może pokazywać to, co jest przed lokomotywą, a nie to, co się dzieje w kabinie. Okazuje się, że po katastrofie samolotu odsłuchuje się nie tylko rozmowy, ale i oddechy. Dochodzi się do wniosków, że ten drugi może rozpraszać i bezpieczniej jest prowadzić pociąg w pojedynkę.
Doświadczonych maszynistów „alokuje się” od rodziny i na wcześniejszą emeryturę. Wykazuje się, jak drogie są symulatory i szkolenie nowych adeptów. Dopiero po wypadku przeszukuje się dom, pyta o stosunki rodzinne i stosunki w środowisku.
Trzeba było tej jednej katastrofy, żeby wyszło na światło dzienne, że firmy dbając o finanse, zaprzeczają faktom i nie liczą się z ludzkim życiem.
Człowiek jest najważniejszym, ale i najsłabszym ogniwem. Pewnie wiele katastrof, by się nie zdarzyło, gdyby należycie dbano o czynnik ludzki.
August Wnęk
fot.SolkolArt


  Komentarze 2
  Dodaj swój komentarz
~
Copyright "Wolna Droga"
[X]
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.