"SEMAFOR": podjęliśmy próbę przekazywania na łamach "Semafora" informacji i wiadomości, które mamy nadzieję zainteresują naszych czytelników; informacji których nie znajdziecie na łamach oficjalnych dzienników....

WOLNA DROGA: Choć poszukiwanie prostych rozwiązań jest osadzone głęboko w podświadomości, a nieskomplikowany obraz rzeczywistości jest wygodny, nie zmusza do choćby chwilowej zadumy, do uświadomienia prawdy o traconym wpływie na własne losy, na otaczający świat - od poszukiwania prawdy nikt nas nie zwolni.

 
Środa, 24 kwietnia 2024 r.
Imieniny obchodzą: Aleks, Grzegorz, Aleksander
 
Roczniki:  2001200220032004200520062007200820092010
201120122013201420152016201720182019
Numery:    
()   -  
Lech Kaczyński za sterami
   Niegdyś „fakty” dotyczące tragedii smoleńskiej opisywano tak:... Piloci tuż przed smoleńską tragedią cztery razy podchodzili do lądowania... Przedtem generał Błasik pokłócił się z kapitanem Protasiukiem... Pijany Błasik stał w kokpicie, a może nawet bawił się sterami... Chłopaki zawołali: - Tak lądują debeściaki!... I skrzydło zahaczyło o pancerną brzozę... No, i 96 ludzi zginęło.
Tak o tym, co się zdarzyło w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 roku opowiadali dziennikarze „Gazety Wyborczej”, TVN, Polsatu. Jednym słowem „cała prawda całą dobę”!
   Potem okazało się, że nie było żadnych czterech podejść do lądowania, że generał nie mógł być w kokpicie, bo położenie jego zwłok po tragedii wykluczało możliwość jego pobytu w kabinie pilotów. Okazało się, że nie ma żadnych dowodów na kłótnię między generałem a kapitanem i w ciele Błasika nie było promili. Daremnie też szukać zarejestrowanego okrzyku: - Tak lądują debeściaki!...
Kłamstwa, kłamstwa, kłamstwa. Dotąd nikt za te kłamstwa ani rodzin, ani Polaków nie przeprosił.
   I oto, tuż przed piątą rocznicą smoleńskiej tragedii, dziennikarz radia RMF FM zdobywa nowe nagrania z kabiny pilotów. I same rewelacje. Generał Błasik jednak, wbrew wcześniejszym ustaleniom śledczych, przebywa w kabinie pilotów. Ktoś mówi, że muszą lądować, bo Kaczyński sobie tego życzy. W międzyczasie piloci popijają piwko. Brzmi sensacyjnie, czyż nie?
Przecież na milę pachnie to wszystko brednią. Polska nie ma nadal czarnych skrzynek i wraku samolotu. Nagrania więc dziennikarzom podrzucili Rosjanie? Jeśli nagrania wyciekły z prokuratury wojskowej, to jak i dlaczego prokuratura nie informowała o nich opinii publicznej?
Wiadomo. Nikt nie chce się oficjalnie pod tymi bredniami podpisać. Jak przyjdzie co do czego, to prokuratorzy, różni rządowi eksperci, politycy PO, będą mogli powiedzieć: - To dziennikarze ujawnili nagrania i licho wie na ile one były prawdziwe... My nic. My niewinni.
   Póki co udało się jednak osiągnąć medialny szum, polityczną chucpę. Pojawić się musi oczywiście nieuchronnie pytanie: dlaczego teraz, dlaczego aż tak grubymi nićmi szyta ta prowokacja?...
Otóż – moim zdaniem - wszystkiemu winien Jurgen Roth, znamienity niemiecki dziennikarz śledczy, który właśnie wydał w Niemczech książkę, w której, powołując się na wywiad niemiecki BND, stwierdza, że służby specjalne w Niemczech uważają za wielce prawdopodobne, że Smoleńsk, to był jednak zamach, a nie żelazna brzoza! I jest problem. Zdyskredytować Rotha się nie da, bo to gwiazda dziennikarstwa niemieckiego. Co gorsza, ten paskudny Roth, posługuje się kserokopiami dokumentów BND, których autentyczności nikt nie kwestionuje.
Jest jeszcze gorzej. Z ustaleń BND wynika, że zleceniodawcą zamachu na prezydenta może być - i raczej jest - „polski, wysokiej rangi urzędnik państwowy”. Oj… Robi się gorąco. Roth pisze jeszcze, że Kaczyński stał na przeszkodzie w realizacji wielomiliardowego kontraktu gazowego, który Rosjanie chcieli zawrzeć z Polską.
   Przyznajmy, że te ustalenia niemieckiego dziennikarza powinny teraz wzbudzić emocje i spowodować działania prokuratury i rządu. Premier Kopacz winna zażądać od Niemców wyjaśnień. Prokuratorzy winni wezwać Rotha na świadka. Dopiero by się działo. Gotowi jeszcze wyjaśnić, co się w Smoleńsku wydarzyło. A przecież od początku nie o to chodzi w tym śledztwie, żeby wyjaśnić przyczyny tragedii, a o to, żeby udowodnić, że winni byli polscy piloci.
A tymczasem wszystko się wali, bo już 8 kwietnia, poczytny dziennik „Bild”, daje wielki tytuł: „Czy Moskwa kazała zabić prezydenta Polski?”. No Niesiołowskiego przeciwko „Bildowi” nie poślą. Co w tej sytuacji postanawiają macherzy od marketingu kłamstwa? Co zrobić z tym całym Rothem? Ano, ujawniają rewelacyjne nagrania, których nikt nie może zweryfikować. Ludek ma teraz o tych nagraniach gawędzić, a książka Rotha ma przejść niezauważona. Potem jakoś przepchnie się Pana B. Komorowskiego na prezydenta. Nikt go oczywiście nie zapyta, dlaczego po śmierci Lecha Kaczyńskiego podpisał korzystne dla Rosji rozwiązania handlowe związane z gazem, których Kaczyński podpisać nie chciał?
Ludzie idący 10 maja do wyborów powinni zdawać sobie sprawę, że głosować będą także za tym, czy chcą rzetelnego wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej?
   Na koniec pozazdrościłem dziennikarzom RMF FM, a wcześniej „Gazety Wyborczej”, TVN i Polsatu, i oto donoszę:... Szanowni Czytelnicy, redakcja „Wolnej Drogi” dysponuje niezbitymi dowodami, pochodzącymi z wiarygodnych źródeł, że za sterami tupolewa tuż przed tragedią zasiadł sam Lech Kaczyński, wcześniej wypiwszy sobie piwko z generałem Błasikiem, a może i dwa piwka. Jak udało się na nowo odczytać z 1% taśmy wszyscy w kokpicie samolotu śpiewali wesoło... Spoza gór i rzek wyszliśmy na brzeg... Tak było. A kto nie wierzy, to zatwardziały pisior. Koniec. Kropka.
Brzmi głupio? Nikt mi nie wierzy? Dziwne… A dziennikarzowi RMF FM, któremu wyciekło, wierzycie? Przecież to taka sama bzdura, jak moja!
Marian Rajewski
fot.Fiodor Borysow/Russian AviaPhoto


  Komentarze 2
  Dodaj swój komentarz
~
Copyright "Wolna Droga"
[X]
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.