"SEMAFOR": podjęliśmy próbę przekazywania na łamach "Semafora" informacji i wiadomości, które mamy nadzieję zainteresują naszych czytelników; informacji których nie znajdziecie na łamach oficjalnych dzienników....

WOLNA DROGA: Choć poszukiwanie prostych rozwiązań jest osadzone głęboko w podświadomości, a nieskomplikowany obraz rzeczywistości jest wygodny, nie zmusza do choćby chwilowej zadumy, do uświadomienia prawdy o traconym wpływie na własne losy, na otaczający świat - od poszukiwania prawdy nikt nas nie zwolni.

 
Czwartek, 28 marca 2024 r.
Imieniny obchodzą: Aniela, Sykstus, Joanna
 
Roczniki:  2001200220032004200520062007200820092010
201120122013201420152016201720182019
Numery:    
()   -  
Dworcowe opowieści…
Rozpoczynamy publikację cyklu artykułów o polskich dworcach. Opowiemy o zdarzeniach podniosłych i historycznych, ale zdarzy się, że wspomnimy wydarzenia zabawne.
Dworce polskie, to miejsca, gdzie działa się historia naszego kraju, brawurowe akcje polskiego wywiadu, spektakularne aresztowania wzruszające przeżycia ludzi znanych i sławnych.
A zatem odwiedźmy pierwszy polski dworzec.


Aleksandrów Kujawski
To mały, uroczy dworzec. Powstał w 1862 roku. I był dworcem granicznym między Rosją a Prusami. Kolejowych przejść granicznych między Prusami zarządzanymi wówczas przez Wilhelma I, a Rosją, którą władał niepodzielnie Aleksander II, było niewiele i dworzec aleksandrowski należał do najnowocześniejszych.
Aleksander II zasłynął tym, że sprzedał Amerykanom Alaskę za 7,2 mln. dolarów. Był reformatorem i zależało mu na rozwoju zachodnich rubieży rosyjskiego mocarstwa. Dworzec miał być architektoniczną perełką i rzeczywiście był – do dziś budynki dworca wpisane są do krajowego rejestru zabytków. Aleksander nie miał jednak szczęścia do Polaków. Kiedy odnosił największe sukcesy, jako reformator i władca Rosji, łączący despotyzm i samodzierżawie z przyzwalaniem na odrobinę wolności obywatelskich, życie tego cara zakończył skutecznym zamachem właśnie Polak – Ignacy Hryniewiecki.
Dlaczego tyle opowiadam o Aleksandrze II? Otóż w 1862 roku, kiedy powstał graniczny dworzec między Prusami a Rosją Aleksandrów Kujawski nie nazywał się wcale Aleksandrowem Kujawskim, lecz Białymi Błotami. Po uroczystym otwarciu dworca do Białych Błot zaczęli gremialnie nadciągać Żydzi. Szybko dorobili się bardzo ładnej synagogi. Już w połowie lat siedemdziesiątych stanowili większość mieszkańców Białych Błot. I dokładnie w 1875 roku z inicjatywy Żydów, chcących uczcić Aleksandra II powstała nazwa Aleksandrów Pograniczny. Do miasteczka przybywali także prawosławni i w 1877 roku doczekali się swojej świątyni – cerkwi św. Aleksandra Newskiego. Dwa lata później, w 1879 roku, dokładnie 4 września, Aleksander II spotkał się na dworcu w Aleksandrowie Pogranicznym z Wilhelmem I. Był to szczytowy moment rozwoju i prestiżu miasteczka. Co by się nie mówiło, gościło ono dwóch największych przywódców ówczesnej Europy. Prawa miejskie i dzisiejszą nazwę Aleksandrów Kujawski nadał miasteczku Józef Piłsudski w 1919 roku.
Tragiczne były dalsze losy społeczności Aleksandrowa Kujawskiego. Mniejszość żydowska została wymordowana na miejscu lub wywieziona do obozu koncentracyjnego w Kulmhof już w pierwszych miesiącach drugiej wojny światowej. Ukraińcy rozpierzchli się po wybuchu wojny obawiając się prześladowań zarówno ze strony niemieckiej, jak i później, ze strony rosyjskiej.
Dworcowi w Aleksandrowie Kujawskim towarzyszyła pewna „czarna legenda”. Po pierwsze urzędnicy celni nagminnie okradali tu ludzi przekraczających granicę. Rabunek odbywał się w sposób banalny i prosty. Bogaci podróżni, przeważnie kupcy byli odprawiani w dyskretnych pomieszczeniach, w których celnicy dzielili ich bagaż na to, co mogą wwieźć do Rosji i to, co sobie celnik i jego przełożeni przywłaszczali. Znany podróżnik markiz de Cusine opisał szczegółowo tę procedurę, której dopuszczali się na rosyjskiej granicy celnicy. I rozgniewany odbył taką oto rozmowę z poznanym podczas podróży Rosjaninie. „- Jesteś pan Rosjaninem – odezwałem się do księcia K. - Kochaj, więc na tyle swój kraj, by skłonić ministra spraw wewnętrznych lub ministra policji do zmienienia tego wszystkiego; niech się przebierze za niepodejrzanego cudzoziemca, takiego jak ja, i niech tu przyjedzie...” I zadziwiająca odpowiedź owego księcia i Rosjanina: „- Cesarz nie mógłby temu zaradzić!”
„Czarną legendę” Aleksandrowa i aleksandrowskiego dworca tworzyły też opowieści o gigantycznym przemycie przez rosyjską granicę. Bandy przemytników składały się z Żydów, Polaków i Ukraińców. Prawdziwa międzynarodówka przemytnicza.
Dziennikarka Ewelina Fumowska tak oto barwnie opowiada o przemytniczych karierach mieszkańców Aleksandrowa Kujawskiego:
„Mieszkańcy nocami chodzili przez las, przenosząc deficytowe w zaborze pruskim towary. Przeprowadzali głównie konie, zamieniane na żywność, buty lub marki. Na przykład koń w zaborze rosyjskim był w zaborze pruskim wart dwa razy tyle, o też w mieście i okolicy słychać było o koniokradach, surowo potępianych przez społeczeństwo. Na targach i rynkach wokół koni kręciło się wiele osób. Właściciel nigdy nie wiedział czy osoba szuka w zwierzynie cech swojego konia, niedawno skradzionego, czy to złodziej bada konia przez jego uprowadzeniem. Przemycano także krowy, cielaki i najlepszą rosyjską odzież.
Obaj dziadkowie Zdzisława Stannego, mieszkańca Aleksandrowa Kujawskiego, pierwszego wicestarosty powiatu aleksandrowskiego, byli przemytnikami.
- Jeden przemycał papierosy, drugi wódkę. Ta rosyjska była lepsza od niemieckiej. Z zaboru pruskiego przynosili jedzenie i zabawki, na czym mogli najwięcej zarobić – opowiada Zdzisław Stanny.
Aleksandrowianie wzbogacali się na przemycie. Sponsorowali rozwój miasta, budowali swoje domy na obrzeżach.
- Roiło się od ludzi nieokreślonych zawodów, którzy snuli się senni w świetle słonecznym, znikali na noc z mieszkań, a z tajemniczych dochodów budowali domki na przedmieściu zwanym Piaski i okazałe grobowce na miejscowym cmentarzu – pisała o przemytnikach Maria Danilewicz – Zielińska, pisarka i mieszkanka Aleksandrowa Kujawskiego. Wspomniała, że wielokrotnie w jej domu rankiem pojawiali się nieznani „wujkowie”, którzy o zmierzchu odjeżdżali.”
Przyznajmy jednak, że regionaliści i historycy miasta nie odnotowali ważkiego przemytu realizowanego przez dworzec. Dworzec był łapówkarską domeną celników, choć i do współpracy celników i przemytników niewątpliwie dochodziło.
Robert Ratz
fot.wikipedia


  Komentarze 2
  Dodaj swój komentarz
~
Copyright "Wolna Droga"
[X]
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.