"SEMAFOR": podjęliśmy próbę przekazywania na łamach "Semafora" informacji i wiadomości, które mamy nadzieję zainteresują naszych czytelników; informacji których nie znajdziecie na łamach oficjalnych dzienników....

WOLNA DROGA: Choć poszukiwanie prostych rozwiązań jest osadzone głęboko w podświadomości, a nieskomplikowany obraz rzeczywistości jest wygodny, nie zmusza do choćby chwilowej zadumy, do uświadomienia prawdy o traconym wpływie na własne losy, na otaczający świat - od poszukiwania prawdy nikt nas nie zwolni.

 
Środa, 24 kwietnia 2024 r.
Imieniny obchodzą: Aleks, Grzegorz, Aleksander
 
Roczniki:  2001200220032004200520062007200820092010
201120122013201420152016201720182019
Numery:    
()   -  
Smaki życia - Przewietrzanie
Smutna, radosna rocznica
To już minęło 34. lata od wybuchu strajków sierpniowych w 1980 roku. Wielu świadków i uczestników tamtych wydarzeń już nie żyje. W ostatnich dniach tamtego sierpnia strajkowała właściwie cała Polska. Strach prysł. Marzenia wybuchły. Wszyscy byli razem. Robotnicy i inteligenci. Pielęgniarki i hutnicy. Na ekranach telewizorów pojawili się nagle normalnie wyglądający młodzi ludzie. Odważni, często przystojni, brodaci z ikrą. Nagle okazało się, że Polacy, to nie tylko tłustawe sowieckie twarze, tępe oblicza młodzieżówek z ZSMP. Okazało się, że żyją tu ludzie o europejskim wyglądzie i europejskich aspiracjach. Zapierająca dech w piersiach była też aktywność tych młodych ludzi. Niewiarygodne wprost talenty do samoorganizacji.
Punktem kulminacyjnym walki tego pokolenia były wydarzenia bydgoskie, tak zwany Bydgoski Marzec. Między 19 a 30 marca 1981 roku rozegrał się dramat tych młodych ludzi. Przegrali. Komuniści pobili kilku działaczy „Solidarności”, a ta dotąd bojowa i moralna „Solidarność”, nie zdecydowała się na strajk generalny. Lech Wałęsa, doradcy związkowców ustąpili. Byli zbyt przerażeni możliwością interwencji wojskowej – polskiej lub sowieckiej.
I tak oto pokolenie „Solidarności” przegrało. Reszta była już formalnością. Stan wojenny. Internowania. Z upływem lat coraz bardziej rachityczne podziemie. A później dogadywanie się części elity solidarnościowej i te Michniki, Mazowieckie, Kuronie. Ni to kolaboracja, ni to polityka.
Dlatego uważam tę rocznicę za jednocześnie smutną i radosną. Smutną, bo w wyniku szczerej rewolty solidarnościowej do władzy po 1989 roku doszli ludzie komitywy komunistów i inteligentów z „Solidarności”.
Zdradzano i oszukiwano robotników. Na powierzchnię życia publicznego wypłynęli karierowicze z Unii Demokratycznej, później nie wiadomo dlaczego zwanej Unią Wolności. Pojawili się nieudacznicy, tacy jak Marian Krzaklewski.
Z drugiej zaś strony jest to rocznica radosna, bo zawiera pamięć o tamtych sierpniowych wzruszeniach i patriotycznych uniesieniach. I są to wciąż wartości, do których możemy się w Polsce odwołać. I może pora najwyższa żebyśmy sobie to i owo z 1980 roku przypomnieli.

Na przykład Krzysztof Zanussi
W związkowej „Wolnej Drodze” rzadko piszemy o sztuce. No, bo wiadomo, gospodarka, ekonomia, życie związkowe. Ale tym razem jednak słów kilka. Otóż światowej sławy reżyser, chluba polskiej sztuki filmowej Krzysztof Zanussi, zwierzył się ostatnio jednemu z wiodących portali, że Państwowy Instytut Sztuki Filmowej odmówił mu dofinansowania filmu. Że co? Jeden z najwybitniejszych polskich reżyserów nie może dostać pieniędzy na zrobienie filmu? Jacyś urzędnicy z państwowej instytucji kultury odmówili pomocy komuś takiemu, jak Zanussi?
Kilka wersów dalej wszystko się wyjaśnia. Otóż Zanussi przedstawił urzędasom scenariusz będący opowieścią o tym, jak w dużej korporacji prześladowany jest człowiek wierzący. Zanussi nie ma wątpliwości, że gdyby prześladowanym był na przykład jakiś transwestyta, czy gej, to film otrzymałby dotację. No, ale żeby kręcić film o tym, że prześladuje się katolika, to już nie przejdzie. Urzędnicy od kultury nic o prześladowaniach katolików nie słyszeli. Pieniędzy więc dać nie chcą.
Nie ukrywam, że ucieszyło mnie, że przygoda ta przytrafiła się właśnie Krzysztofowi Zanussiemu. To przecież Europejczyk, światowiec nawet, wykładowca kilku uczelni filmowych i tu nagle coś takiego, taki afront. Niech teraz udziela tych wywiadów, opowiada tu i za granicą, jak został potraktowany przez polską instytucję kulturalną.
Aaaa, film oczywiście powstanie, bo Zanussi ma rzecz jasna zbyt rozległe kontakty w świecie i nie zatrzyma go jakiś urzędniczy spisek.
Oj, kiedy wreszcie zmienią się władze w Polsce, to i instytucjom kultury przyda się wietrzenie, że hej...
Krzysztof Derdowski
fot.kristinain.germany


  Komentarze 2
  Dodaj swój komentarz
~
Copyright "Wolna Droga"
[X]
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.