"SEMAFOR": podjęliśmy próbę przekazywania na łamach "Semafora" informacji i wiadomości, które mamy nadzieję zainteresują naszych czytelników; informacji których nie znajdziecie na łamach oficjalnych dzienników....

WOLNA DROGA: Choć poszukiwanie prostych rozwiązań jest osadzone głęboko w podświadomości, a nieskomplikowany obraz rzeczywistości jest wygodny, nie zmusza do choćby chwilowej zadumy, do uświadomienia prawdy o traconym wpływie na własne losy, na otaczający świat - od poszukiwania prawdy nikt nas nie zwolni.

 
Czwartek, 25 kwietnia 2024 r.
Imieniny obchodzą: Marek, Jarosław, Wasyl
 
Roczniki:  2001200220032004200520062007200820092010
201120122013201420152016201720182019
Numery:    
()   -  
Smaki życia - Różnice
Piątki, szóstki i dziewiątki
Przyglądam się im z zainteresowaniem. Kim są ludzie występujący w okręgach wyborczych w wyborach do Parlamentu Europejskiego na pozycjach: czwartych, piątych czy siódmych? Czytam cv. Nauczycielka. Wójt podrzędnej gminy. Społecznik. I zastanawiam się. Przecież ci ludzie wiedzą, że na pewno, na sto procent, nie wejdą do europarlamentu. Dlaczego godzą się na umieszczenie na liście? Do licha, wiedzą, że są mięsem armatnim swoich partii. Mają zebrać garść lokalnych głosów i to wszystko.
A może, może ci ludzie w skrytości serca wierzą, że to oni wejdą do Parlamentu Europejskiego? Staje przed lustrem dyrektor szkoły z przysłowiowego Picimia i myśli sobie – byłby ze mnie wypisz wymaluj świetny europoseł. Podszlifować trochę język, albo szybciutko się go w okolicach pięćdziesiątki nauczyć, kupić nowy garnitur i lakierki, bo te ślubne już zużyte i wio do Brukseli po bajońską pensję i przywileje godne królów.
I taki człowiek gotów się rozmarzyć. Już widzi siebie w programie Moniki Olejnik; już widzi te spojrzenia sąsiadów. Ach, być europosłem... A może jest w tym ich kandydowaniu kalkulacja polityczna. Pokażę się teraz. Partia mnie zobaczy. Ludzie mnie zobaczą. I potem, kiedy nadejdą wybory samorządowe, to już pewnikiem mnie wybiorą.
Brałem udział w kilku prezentacjach list wyborczych. Liderzy partyjni dokonujący prezentacji uśmiechnięci. Ci z jedynkami zapiekli i służbowo optymistyczni. A czwórki, szóstki i ósemki trochę smutne jak zwierzątka doświadczalne, dzieci wystrychnięte na dudka.
Sytuacja w wielu partiach jest przygnębiająca. Na liście lideruje warszawski celebryta, były minister, pływaczka, a dalej armatnie mięso wyborcze – lokalni wójtowie, działacze, politycy. Żałosne widowisko. Demokracja ośmieszona. Jeżeli tak się stawia sprawę, to może zrobić wybory z samych gwiazdek warszawskich w całej Polsce? Ciekawą uwagę uzyskałem od jednego z polityków Twojego Ruchu: - Ludzie niby narzekają na tych spadochroniarzy, ale po wyborach okazuje się, że na nich głosowali…
No, właśnie. Popierając owych celebrytów, zrzutków z Warszawy ludzie potwierdzają, że można nimi manipulować i demolować lokalną demokrację.

Siedzą
Prawie cztery godziny spędziłem wczoraj w sądzie. Sprawę rozpatruje troje sędziów. Jeden z nich, siedzący w środku, pracuje. Odpytuje świadków. Dopuszcza lub nie dopuszcza dowody. Daje się wygadać adwokatom. Taka robota. Ale mnie zafascynowali dwaj pozostali sędziowie. To nie ławnicy, ale zawodowi sędziowie. Siedzieli. I nic. Siedzieli przez cztery godziny. Łapki złożone na stole. Wzrok wpity w ścianę. Spojrzenie powędruje za okno. Potem zabawa długopisem. Liczenie palców prawej i lewej ręki. Wszystko się zgadza – dłoń ma pięć palców. I tak, powtarzam, cztery godziny. Roboty huk. Pensja w granicach ośmiu tysięcy. Takich posiedzeń w tej sprawie odbędzie się pewnie z dziesięć. A ci będą wciąż siedzieli i siedzieli. O czym myślą w tym czasie?
No, czy to nie bogaty kraj? Siedzą i nic więcej. Ilu takich siedzi w całej Polsce. Pięć tysięcy? Dziesięć tysięcy? Dlaczego w sprawach o przysłowiową pietruszkę orzekają składy trzyosobowe. Ja rozumiem, że w poważnej sprawie o morderstwo, korupcję gigantyczną skład sędziowski może być trzyosobowy. Niech chłopaki i dziewczyny się konsultują, wspierają, doradzają. Ale w sprawach drobnych, po co trzyosobowe składy?
Gdyby jednak znalazł się jakiś minister chcący ograniczyć te koszty, już sobie wyobrażam to larum środowiska sędziowskiego. Oni chcą być przecież niezawiśli i siedzieć sobie na salach sądowych jak menele na słoneczku.

Wóz strażacki
Słówko o gender. Genderyści, jak wiadomo uważają, że płeć społeczna jest rezultatem wychowania i wpływu. Wystarczy chłopca ubrać w sukienkę i będzie dziewczynką. Wystarczy dziewczynce dać pistolet i będzie chłopcem.
I oto co się zdarzyło w pewnej amerykańskiej rodzinie. Mama, feministka i genderystka zapamiętała, obdarowała córeczkę wozem strażackim. Spodziewała się, że wyobraźnia dziewczynki powędruje teraz chłopięcym szlakiem. Będą wspaniałe akcje ratunkowe, jazdy szalone do płonących lasów i domów. Któregoś dnia mama wchodzi do sypialni córeczki i co widzi? Dziewczynka opatuliła wóz strażacki kołderką i przytula zawiniątko do siebie. Mówi do wozu, jak do lalki. Głaszcze wóz strażacki. Szepcze wozowi czułe słówka.
Dziecięcych emocji nie da się zaprojektować w gabinetach feministek i gejów. Dziewczynki i chłopcy różnią się między sobą garścią genów – konkretnie trzema procentami. I to wystarczy. Mózgi kobiet i mężczyzn są różnej wielkości i mają odmienne ilości połączeń. No, ale cóż, genderyści zachowują się jak umysłowo chorzy i powiadają: a ty piesek będziesz od dziś kotem, a ty brzozo będziesz od jutra ptakiem. Zabawne i głupie, ale to się eksperymentuje na dzieciach. A to już zabawne nie jest.
Krzysztof Derdowski

fot.wikipedia.org


  Komentarze 2
  Dodaj swój komentarz
~
Copyright "Wolna Droga"
[X]
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.